Prolog : Śpiącego
Smoka się nie drażni…
Na niebie już nocna szata z złotymi
guzikami. Większość ludzi z wioski już śpią. W końcu dochodzi północ, ale puby
nie potrzebują drzemki. Działają cały boży dzień, ale miano najgłośniejszej
knajpki, trzeba przyznać Kolcowi Skorpiona. Wszyscy odwiedzający śmieją się,
krzyczą, biją, piją oraz grają w hazard! W końcu to jest cały urok pubu, nie
nadaremno pewna kobieta wybrała to miejsce, aby dobrze zarobić grając hazard w
międzyczasie popijając litry alkoholu.
- Hohohoho! - zaśmiała się pijana
kobieta, która pod pachami miała głowy mężczyzn – również pijanych - a między
palcami sake. Jej długie rude włosy wiły się jak wąż po długiej barowej
kanapie. Z każdym śmiechem jej lisie uszy kiwały się, tak samo jak kocie wąsy.
Kimono prawie odwiązujące się, jeszcze zakrywało to, co miało. Otworzyła swoje
złote oczy z źrenicą jak ziarno. – Powiedźcie mi, moi chłopcy… – przycisnęła
ich mocniej do swojej klatki piersiowej. Niestety, cyce nie jak donice, chyba,
że te mniejsze - Która, to już butelka
sake!? Hik!
Zapytała się podnosząc jedną nogę do
góry bez powodu oraz czkając co kilka sekund. Promile w jej krwi chyba
zaczynają wysyłać głupie zabawy do mózgu.
- Hehehe… - zaśmiali się oby dwoje
jak głupi do sera.
- Sądzę, że…
Zaczął mężczyzna z lewej
przygotowując dłoń, aby złapać coś dla niego cennego.
- Dostaniemy tutaj odpowiedź.
Dokończył za niego człowiek z
prawej, również mając wyciągniętą rękę. Oby dwoje chcieli dotknąć tego, co
kobieta chowała za kimonem.
- Hohohoho! – ponownie się zaśmiała,
aby zaraz unieść kolana i uderzyć oby dwóch centralnie w twarz. Każdego z nich
zamroczyło, a nawet wypluli po jednym lub dwóch zębach – Kocham z wami grać,
chłopaki… - westchnęła puszczając ich na boki. Złapała za karty, które leżały na
stole i odwróciła je – Mini poker! Wygrałam! - Uśmiechnęła się triumfalnie i
czknęła. Wzięła do rąk strategie wcześniejszych facetów – Hmmmm… Tutaj masz
tylko jedną parkę, a ty szykowałeś się na pokera, ale…! – Złożyła karty jak
wachlarzem i uśmiechnęła się pokazując światu swoje śnieżnobiałe kły –
Najważniejsze, że wygrałam! – Wstała z kanapy i ominęła znokautowanych
zboczeńców. Dopiero teraz można było zauważyć jej długi, gruby, lisi ogon
koloru pomarańczowego. Machała nim szczęśliwie to na prawo, to na lewo, aż w
końcu dotarła do lady, a czy wspominałam, że mimo tylu wypitych promili, szła
równo jak modelka na wystawie?
- Mike, wychodzę.
Położyła dłonie na ladę i wychyliła
się, aby znaleźć wzrokiem właściciela baru. Gdy go poszukiwała wyskoczył w
najmniej oczekiwanej chwili, przez co dziewczyna stała twarzą w twarz z szefem.
Sytuacja niezręczna, na jej policzkach znalazły się rumieńce, ale blondyn z
papierosem w ustach jak zawsze na luzie.
- Okay Foxy.
Na pewno by dłużej tak na niego
patrzyła, ale gdy usłyszała swoją ksywkę. Irytacja podniosła się do pierwszego
stopnia. Skutek, tik nerwowy na brwi.
- Fo-xy?
Zapytała się dla pewności czy dobrze
słyszała, ale z takim słuchem mogła tylko siebie okłamywać.
- Coś nie pasuje, Foxy? - Irytacja
drugiego stopnia. Ściskanie pięści z całych sił, aby go nie uderzyć – O właśnie
Foxy, zauważyłem, że po trzech butelkach sake nie jesteś pijana. Mocna głowa.
Ona jedynie słyszała to słowo :
Foxy. Otworzyła oczy, które nie dawno zamknęła ze złości i spojrzała na niego
wściekła jak żona, która dowiaduje się, że ją mąż zdradza.
- Jaaaaa Ciiii daaaam Fo… - już
miała mu przywalić z pięści w łeb, ale gdy poczuła szarpnięcie w okolicy
biodra, zatrzymała dłoń w połowie trasy, a na jej twarzy malowało się
zdumienie. Ogon, który był wcześniej najeżony wyprostował się jak struna. – Co
to…? – zapytała się samą siebie i sięgnęła dłonią. Złapała za duże kółko od
kluczy i podniosła na wysokości oczu. Na metalowym okręgu były zaczepione małe
laleczki, było ich około dziesięć. Trzy damskie oraz siedem męskich. – Prują
się? – Zdziwiła się i wzięła do dłoni jedną laleczkę szmacianą w czarnych
włosach z mieczem w dłoni. Rubin, który miał role oka odklejał się, tak samo
jak u innych lalek. Puściła szmaciankę, aby zaraz złapać za włosy z jednych dziewcząt,
gdy pociągnęła kosmyki włosów poskręcały się na jej palcach. – Niemożliwe…
Rozwalają się, to znaczy…
Podniosła wzrok, a jej źrenice
zmniejszyły się ze przerażenia. Wybiegła z baru bez namysłu, nawet nie
wiedziała kiedy puściła Koral Lalek, które zostały na podłodze w poprzednim
pomieszczeniu. Zaczęła się rozglądać gorączkowo, czy to było w lewo, czy jednak
w prawo? Mimo, że trzy butelki alkoholu nie były dla niej wyzwaniem, dały się
znaki. Nie pozwalając szarym komórko odpowiednio pracować.
- Może to nie ludzkie, ale… -
przywiązała mocniej kimono, aby z niej nie spadł – muszę się dostać jak
najszybciej!
Rzuciła się na ziemie na cztery
łapy? Szkoda tylko, że miała dwie ręce i nogi jak zwykły człowiek. Jedynie
nadludzką częścią u niej były wąsy, ogon oraz uszy. Biegła bardzo szybko w
końcu prędkość dzikiego ssaka. Nim się zorientowała była w lesie, przez co
musiała unikać proste przeszkody typu kłody lub kamienie. Otoczenie było
wilgotne, bo nie dawno padało. Krople, które skapywały z drzew lądowały na
ziemie lub lisicę. Kałuże będące na ziemi zostawały rozchlapywane na różne
strony przez dziewczynę gnającą do celu. Wychodząc z lasu poczuła, że biegnie
po szorstkich oraz zimnych chodnikach. Podniosła się na nogi i zaczęła teraz
biec jak na człowieka przystało. Z daleka widziała korpus swojego miasta, gdzie
znajdowała się jej gildia. Przyśpieszyła gdy zauważyła nad miasteczkiem
unoszący się dym. Tupet jej drewnianych klapek można było słyszeć na metry.
Znajdując się przy wejściu zdębiała, a jej przerażony wzrok zamienił się w
zdziwienie. Napis witający nowych turystów wisiał na paru gwoździach, a słowa
na nim wyrzeźbione były zniszczone, żeby to teraz odczytać, trzeba by było się mocno
zastanowić. Weszła w głąb miasta i jedynie co podziwiała, to leżące zwłoki z
ciętymi ranami. Mężczyźni, starsze osoby, kobiet, a nawet dzieci mordowane.
Serce już jej biło jak szalone, a dłonie trzęsły bezustannie. Pocieszała się w
duchu, że jej przyjaciołom nic nie jest. W końcu zbudowali gildię! Po tylu
latach! Przecież… Tyle pracowali ciężko! Smutek, złość, szczęście, żal, to
wszystko musieli z siebie wycisnąć, aby zrealizować marzenia, ale teraz, to co
widzi. Jest najgorszym obrazem, kiedy mogła zobaczyć. Jej nogi same szły w
kierunku gildii. Ubranie robiło się szarawe od dymu, a dziewczyna coraz
częściej kaszlała odganiając ręką zanieczyszczenie. Mogłaby ich wywęszyć, ale
to powietrze jest zbyt ciężkie i zawiera trujące gazy, przez co zablokował drogi
nosowe. Gdy wychodziła z popielatej mgły opadła na kolana i zakaszlała mocno. Czuła
jakby płuca jej się paliły, a nie miasto. Uniosła nieprzytomny wzrok, który obudził
się natychmiastowo. Źrenice zamieniły się w małe kleksy, a z kącików oczu
zaczęły się pojawiać przezroczyste łzy.
- Nie, nie, nie, nie,
nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! - Krzyknęła na cały głos widząc szczątki po
gildii. Kilka lat pracy i w jeden dzień wszystko zostało doszczętnie
zrujnowane! – To nie jest prawdziwe… Nie, nie, nie… To sen… Na pewno…!
Złapała palcami swoją skórę i
zaczęła się szczypać, aby się obudzić z koszmaru, lecz na jej nie szczęście
była to rzeczywistość. Na pewno by się teraz załamała, ale gdy wyczuła
maluteńką nutkę znajomego zapachu od razu spojrzała w miejsce gruzów.
Doczołgała się na czworaka i zauważyła na ziemi mężczyznę w czarnych włosach z
raną na brzuchu, która intensywnie krwawiła. Ranny mógłby się ruszyć i jakoś
uratować, ale niestety nogi zostały przyciśnięte przez ciężkie gruzy. Próbowała
podnieść kamień, ale była zbyt słaba. Przez chwilę nie wiedziała co robić, ale
zbierając resztki zimnej krwi przypomniała sobie, że jest w końcu magiem!
Pstryknęła w palce, a skała została otoczona oranżowym blaskiem i lewitowała.
Mając kontrole nad ciałem martwym wyrzuciła to i wzięła do rąk swojego
przyjaciela.
- Egao… - Wyszeptała, a można nawet
powiedzieć, że syknęła z nienawiści do osoby, która to zrobiła. – Błagam… Nie
zostawiaj mnie…
Po jej policzkach spływały już słone
łzy, a ogon, który zawsze dumnie się prezentował, spoczywał na ziemi, a uszy
łapiące każdy sygnał, oklapnęły. Przez łzy spoczywające na jej powiekach
widziała coraz gorzej, ale moment jak jej przyjaciel otwiera swoje rubinowe
oczy nie mogła nie widzieć. Od razu cała radość objęła jej ciało, a na twarzy
zawitał uśmiech.
- Roxy…?
- Egao! – zaśmiała się, aż z
szczęścia – Zaraz Cię poskładam do kupy jak resztę, tylko… Tylko powiedz, gdzie
oni są!
- Zabrali ich… - odpowiedział, a po
jego ustach spływała stróżka krwi, która zaraz została wytarta rękawem dziewczyny
- Musisz ich uratować…
Wziął głęboki wdech, bo coraz ciężej
było mu mówić, odczuwał jakby zebranie powietrza było czymś cholernie trudnym!
- Nie mów już nic… Ciii… Odpoczywaj…
Wytarła ponownie szkarłatną ciecz z
jego twarzy, a drugą rękę trzymała na jego dłoni, która spoczywała na ogromnej
ranie.
- W końcu… mogliśmy walczyć jak
prawdziwi członkowie… - uśmiechnął się mimo bólu – ale, ale… - przełknął ślinę
– Hebi* byli silniejsi… Jednak… Udało nam się… dokonać, tego o czym marzyliśmy,
ne?
Roxy drżała dolna warga, a oczy ciągle
wypuszczały zbędne łzy, które dusiła w sobie. Nie przeszło jej nigdy to przez
głowę, że tak może skończyć gildia, gdyby o tym wiedziała nie planowała by
tego, a wszyscy żyliby w spokoju. Słysząc sprawcę tego wszystkiego ścisnęła
wszystkie mięśnie na twarzy ze złości i podniosła głowę do góry, aby zawyć
głośno jak wilki pod czas utraty bliskiego lub przyzwania swojej rodziny.
~Śpiącego smoka się nie drażni... bo
może Cię poparzyć.
Mike podchodząc do rzeczy
zostawionej przez Roxy zauważył, że każdej laleczce wychodzi wata, pruje się tu
i tam, odpadają włosy. Podniósł Koral Lalek i spojrzał na niego zniesmaczony.
- Co za gówno ze sobą nosiła?
Shi - I o to mamy prologa! Zdecydowanie to opowiadanie będzie lepsze!
Roxy - Miau! Oczywiście, że tak!
Shi - Od pierwszego rozdziału będzie przeszłość, a nie ciąg dalszy!
Roxy - Miau! Oczywiście, że tak!
Shi - Od pierwszego rozdziału będzie przeszłość, a nie ciąg dalszy!
Roxy - Och, Shi jesteś okrutna :3
Shi - Wiem ^^, ale ktoś musi! Mam nadzieje, że się podobało! Kolejny rozdział już wkrótce!
Roxy - Góra tydzień, miau! Sayounara, desu!
Shi - Wiem ^^, ale ktoś musi! Mam nadzieje, że się podobało! Kolejny rozdział już wkrótce!
Roxy - Góra tydzień, miau! Sayounara, desu!
Łożesztyjaniemogetobyłomegagenialne *o*
OdpowiedzUsuńCzekam czekam.na nowe rozdziały z niecierpliwością :3
~ Mei
Omójbożedziękujebardzoicieszęsię,żeCisiępodobało! :3 Też się nie mogę doczekać, kiedy zacznę pisać nowy rozdział jak na razie mam pomysł na początek, ale co dalej, to jeszcze nie wiem ^^. Rozdział nie będzie długi minimum 10 stron.
UsuńWitaj Shi!!! Skąd Ty wytrzasnęłaś tą panią??? Całkiem fajna z niej osóbka ;). A co do prologu, czyta się przyjemnie i szybko, czego się nie spodziewałam. Czytam, czytam, a tu nagle koniec, qniec, the end, fini i inne taki. Jak mogłaś, co??? Nie dość, że Roxy (hue, hue, R wie na czyją cześć ją nazwałaś, albo przypuszcza) się upiła, to jeszcze jej gildia została zniszczona, a ona straciła przyjaciół. Zastanowiły mnie te laleczki. Co symbolizują??? Pewnie nie dowiem się za szybko :D. Musiałabym Cię nie znać, kotek :D. A tak się składa, że znam i wiem, że rzadko zdradzasz nam wszystko od razu. Chyba, że to postać z anime, którego nie oglądałam, co jest bardzo prawdopodobne :D. Ale wracajmy do prologu. Ciekawi mnie, co teraz zrobi Roxy??? Tak, tak, wiem, czytałam. teraz powrót do przeszłości. I dobrze. Ale powiedz, pojawi się tutaj Twój Bóg i reszta zgrai Wróżek, co??? Mam nadzieję, że tak się stanie :D. Ba!!! Ja jestem pewna, bo w końcu nagłówek czemuś służy :D. A tymczasem pisz dalej i dodaj notkę, jak tylko skończysz :D. Pozdrawiam :D.
OdpowiedzUsuńPs. Pamiętaj o opkach :*.
Skąd wytrzasnęłam tą panią? Jakoś samo mi wpadło taki wykreowanie postaci ^^ Jestem z siebie dumna, gdyż postać jest bardzo ciekawa :D Szybko Ci się przeczytało? Tak też otóż myślałam, gdyż pisząc ten rozdział i później czytając go mało błędów oraz szybko przeczytałam. Co laleczki symbolizują? Och, będzie to dopiero później wyjaśnione. Na pewno nie w pierwszych notkach :P Nie, nie xd Ta postać nie jest z żadnego Anime. Owszem pojawi się Fairy Tail, ale nie, aż tak często. Głównym wątkiem jest grupka przyjaciół, która tworzy własną gildię od zera do milionera! Pamiętam, pamiętam o opkach już czytam nawet ^^. Dzięki za komentarz.
UsuńNie ma za co :D. Cieszę się, że jednak wymyśliłaś sama takową panię :D. I jeszcze jej imię: Roxy :D. Zgaduje, że wiem skąd się wzięło :D. No i tak jak myślałam, tajemnica laleczek jeszcze nas trochę pomęczy :D. W każdym razie weny dla Ciebie :D. Buźka:***.
UsuńR.I.P Tris.
OdpowiedzUsuńNiech jej dusza spoczywa w spokoju, ~Amen.
Shi zabiłaś mnie tym opowiadaniem, ono jest zajebiste! *-*
Wydaje mi się że Roxy to kitsune, ale mogę się mylić...hm...*myśli*
Mniejsza z tym!
Ach te laleczki, kojarzą mi się z laleczkami Voodoo! ;o
Nie no, szacun, to po prostu ocieka zajebistością!
Z góry przepraszam za nie cenzuralne słowa, ale w rl. przebywam w niezrównoważonym psychicznie towarzystwie, więc mam nadzieję że wybaczysz ;3
~Pozdro., weny i czekam na next! <33333333333 :D
Naprawdę? *O* Och, dziękuje bardzo :3 Moje serce jest zalewane zajebistym miodem :D
UsuńKitsune? Hmmm... Skoro ma ogon, uszy oraz wąsy, to raczej tak ^^
Właśnie te lalki mają się kojarzyć z Voodoo, a tak naprawdę, to... *Cenzura*
Ocieka? Kurde muszę dzwonić do Laxus'a *Wybiera numer* Laxus? No, siema... Wiesz, bo mi ocieka zajebistością prolog i trzeba to naprawić... Będziesz dzisiaj? No dzięki *rozłącza się* Dzisiaj to naprawi.
Nie musisz cenzurować, wiem sama jak to jest. XD Możesz spokojnie mówić... pisać przekleństwa, nie przeszkadza mi to XD
Dziękuję za ten miły komentarz :3
O ja nie mogę *O* Ten prolog jest BOSKI!!!!
OdpowiedzUsuńLaxus: Uspokój się.
Nie! Bo to było super zajebiste i ja już chcem pierwszy rozdział!
Laxus: Jak Shi napisz i opublikuje to przeczytasz.
Wiem, że dopiero jak napisze i wstawi na bloga to przeczytam, nie?
Laxus: Nie byłem pewny...
Co mówiłeś? *Erza mode on*
Laxus: Ee..Że nie byłem pe- *dostaje tytanową patelnią w łeb*
Dobra to ja z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział i ślę kontenery weny z Iskierką~!
Och, nie minęła nawet godzina, a tu już kolejny komentarz! Bo się rozpuszczę przez nie :3 Ogłaszam wszech i wobec, że piszę pierwszy rozdział! Mam już chyba 5 stron. Chaptery nie będą długie. Max 10 stron. Min 4 strony. Jeszcze zostaje mi do wytłumaczenia dwie sprawy i publikuje! Możecie się spodziewać, że pojawi się dzisiaj! ^^
UsuńAuć... Biedny Laxus... Tytanową patelnią w łeb... Może zaraz oberwie patelnią z MARSA? XD Ja go mogę ocucić :3
Dziękuje za komentarz i szykuj się na dzisiejszy PIERWSZY rozdział! :D
A tam biedny przyzwyczaił się ;)
UsuńLaxus: Przyzwyczaiłem?! Chyba ty do bicia mnie!
Może, o i dzięki za ten pomysł z patelnią z Marsa być może gdzieś ją nabędę *szatańsko się uśmiecha*
Laxus: No po jaką cholerę jej o tym mówiłaś....
Świetny prolog, czytam dalej. :3
OdpowiedzUsuń